HAIR MAJESTY: MOJA WŁOSOWA (FOTO)HISTORIA CZ. 3

By | 19:40 11 comments
Hej dziewczyny!



Nadszedł czas na ostatnią część mojej włosowej historii, tym razem będzie to bardziej "fotohistoria", jako że w poprzednich postach opisałam przejścia moich włosów.
Zdjęcia będą pokazywały raczej tempo wzrostu włosów niż ich zmieniający się stan, ponieważ ścinając włosy pozbyłam się wszystkich uszkodzeń, były one zdrowe, a ja nie fundowałam im już żadnej terapii szokowej.
Na koniec tego wpisu napiszę jak wygląda moja aktualna pielęgnacja.
Zapraszam do czytania!


Jak już wiecie z poprzedniej części w maju 2013 roku ścięłam włosy na krótko i postanowiłam zapuszczać od początku. Czy była to dobra decyzja?


Maj 2013

Od momentu ścięcia włosów przestałam robić comiesięczne zdjęcia. Nie chciałam NIE widzieć przyrostu po miesiącu od cięcia, nie chciałam się bardziej dobijać. Zrobiłam jedno zdjęcie w maju i pozostawiłam ich wzrost samemu sobie.
Jednak na zdjęciach z wakacji widać jak urosły już po 2 miesiącach (lipiec):

 

 

Sierpień 2013


Na pierwszym zdjęciu z lipca włosy po prawej stronie mam do połowy ucha, w sierpniu już prawie je zasłoniły.

Pierwsze zdjęcie w celu porównania długości zrobiłam dopiero w październiku:

 

Comiesięczne badanie długości wznowiłam w lutym 2014.

Luty 2014



A dopiero w marcu porównując zdjęcia zobaczyłam (nie na przykładzie ucha) jak szybko po podcięciu moje włosy rosną w ciągu miesiąca:

Marzec 2014

W kwietniu po raz pierwszy od ścięcia postanowiłam podciąć końcówki, pozbyłam się wtedy 2 cm.

W maju zaczęłam suplementację Skrzypovitą i kupiłam mój pierwszy Jantar.

Maj 2014 - rok po cięciu

Nie będę wrzucać zdjęć z każdego miesiąca, bo bym Was zanudziła każdym pokazanym centymetrem włosów.
Kolejne zdjęcie to wrzesień i włosy wreszcie sięgały za ramiona, tu już po podcięciu kolejnych 2 cm:

Wrzesień 2014

W styczniu włosy były już o wiele dłuższe niż we wrześniu, wtedy też postanowiłam udać się do fryzjera, aby zapobiec ewentualnemu pojawieniu się rozdwojonych końcówek. Oczywiście stało się to czego się obawiałam, czyli nie wyszłam krótsza o 1,5 cm włosów, a o 3 cm. Jednak rekompensował mi to stan włosów po podcięciu:

Styczeń 2015

Po wizycie w salonie fryzjerskim moje włosy znowu dostały kopa, i w maju były dłuższe niż dwa lata wcześniej, gdy w tym samym salonie radykalnie zmieniałam fryzurę.

Maj 2015

W lipcu po obronie magisterki wyjechałam do Wielkiej Brytanii, gdzie spodziewałam się nagłego pogorszenia stanu włosów przez zmianę wody. Zrobiłam nawet spory zapas kosmetyków, których używałam, aby zaoszczędzić włosom kolejnej zmiany. Jednak żaden włosowy kryzys nie nastąpił, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że włosy tutaj odżyły.

Lipiec 2015

Tutaj również pierwszy raz mój partner podciął mi włosy maszynką; myślę, że dopóki będę podcinać włosy na prosto zostanę właśnie przy tym sposobie.

Listopad 2015
Mniej więcej na przełomie listopada i grudnia złapał mnie bad hair month, a nawet months. Moje włosy nie lubią się z okresem grzewczym. W pracy było tak zimno, że od listopada do lutego pod biurkiem stał termowentylator, ja jako totalny zmarzluch nie przeżyłabym bez niego zimy.
Niestety odbiło się to na kondycji włosów, stały się suche, szorstkie, i niemiłosiernie się plątały. Końcówki były w opłakanym stanie, znowu zaczęły się rozdwajać, dlatego co miesiąc je podcinałam. Dodatkowo myjąc włosy rano, musiałam wrócić do ich suszenia suszarko-lokówką przekształconą w suszarkę, która oczywiście nie posiada chłodnego nawiewu (planuję zakup naprawdę dobrej suszarki). Niestety zdjęcia nie pokazują faktycznego stanu włosów w tym okresie.

Styczeń 2016
W marcu postanowiłam odpuścić włosom i odstawiłam termowentylator. Doświadczenie z tym urządzeniem doskonale pokazuje jak destrukcyjnie wpływa na nasze włosy codzienne używanie suszarki czy prostownicy.

Zatem raz jeszcze: czy było warto ścinać włosy?
Gdybyście mnie zapytały o to w 2013 czy 2014 roku, powiedziałabym, że nie, tęskniłam za długimi włosami do talii.
Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że dzięki temu cięciu przez prawie 3 lata nie miałam problemu z rozdwajającymi się końcówkami, włosy nie sprawiały mi większych problemów, jeśli pojawiały się gorsze dni, to wyłącznie wynikające z niewłaściwej pielęgnacji. Mimo że długo czekałam, aż włosy wrócą do poprzedniej długości (choć i tak nie jest ona moją wymarzoną) to tak - dla zdrowych włosów - było warto.

Czy zrobiłabym to drugi raz?
Zdecydowanie nie. Jeśli byłaby konieczność, pozbyłabym się 10 czy 15 cm dla poprawy kondycji włosów, ale nie ścięłabym ich do takiej długości jak w maju 2013 (choć niewykluczone, że w bardzo, bardzo odległej przyszłości wrócę do takiej fryzury).

Jak obecnie wygląda moja pielęgnacja?
Myję włosy codziennie (teraz już wieczorem), delikatnymi szamponami Alterra lub płynem do higieny intymnej Facelle.
Raz na dwa tygodnie oczyszczam włosy szamponem Barwa (różne rodzaje).
Po każdym myciu nakładam odżywkę, w zależności od dnia jest to: Nivea Long Repair, Garnier z olejkiem z awokado i masłem karite.
Dwa razy w tygodniu olejuję włosy olejem kokosowym (czasem mieszam go z arganowym lub lnianym) - ten olej najlepiej sprawdza się na moich włosach. W kolejce do wypróbowania czeka olejek Khadi stymulujący porost włosów.
Olej zmywam łagodnymi szamponami, a następnie nakładam na włosy maskę.
Maski jakie stosuję to: Biovax do włosów suchych i zniszczonych, Kallos Latte, Kallos Algae, Alterra Granat i Aloes. W kolejce do testów czeka maska Bania Agafii - 20 minutowy kompres.
Obecnie wcieram we włosy Jantar i czekam na przesyłkę z Andreą.
Suszę włosy bardzo sporadycznie, nie prostuję ich (nie posiadam prostownicy, ale planuję keratynowe prostowanie w domu więc będę zmuszona kupić i prostownicę).
To tyle jeśli chodzi o moją włosową historię.


Niedługo zakończę testowanie produktów Joico do rekonstrukcji włosów w domu i wtedy pojawi się najbardziej aktualne zdjęcie moich włosów.



Pozdrawiam Was serdecznie,
Hair Majesty






Nowszy post Starszy post Strona główna

11 komentarzy :

  1. Ja też kiedyś postanowiłam ściąć włosy na krótko i zapuścić od nowa. :) Na szczęście teraz są długie. Masz śliczne włosy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też kiedyś postanowiłam ściąć włosy na krótko i zapuścić od nowa. :) Na szczęście teraz są długie. Masz śliczne włosy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko podziwiam Cię za tak odważne cięcie :) Masz śliczne włoski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal po części tego żałuję. ;)
      Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  4. Zdecydowanie do twarzy Ci w krótkich włosach, dlatego nie masz co żałować. Potraktuj to jako "życiowe" doświadczenie :D A teraz są imponujące, pięknie się prezentują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Bardzo ślicznie w krótkich! :)

      Usuń
  5. Masz wspaniały typ włosów. Tafla, moje marzenie :) I idealne końcówki! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuś jak Ci slicznie w krótkich było <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, myślę, że kiedyś (w dalekiej przyszłości) wrócę do tej fryzury :)

      Usuń
  7. Ja także scięłam włosy. Zaczęłam od pocieniowania końcówek, po 2 miesiącach jeszcze krócej, aż w końcu zdecydowałam się na krótkie cięcie. Głównym powodem było nadmierne wypadanie, z którym borykam się i tak do dzisiaj. Scięłam do wysokości brody z przodu, a z tyłu krócej, w formie boba. Chce żeby szybko odrosły. Zdaję sobie sprawę, że może i troche się wzmocniły ale i tak chcę żeby były dłuższe, przynajmniej do ramion. Co polecacie? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wypadanie - lekarz, badania hormonów, zmiana diety. Jeśli wszystko będzie ok to spróbuj kozieradki. I to ostatnie również na porost, plus może drożdże?

      Usuń